sobota, 28 lipca 2018

Wakacyjna wycieczka nad Zalew Zesławice

Ten wpis najprawdopodobniej świadczy o magicznej mocy mojej córki, o sile Jej perswazji, o potędze przemawiania do rozsądku, o skutecznej w końcu groźbie: "Tato! Bo już nigdy nie podrapię Cię po plecach!" Dlatego właśnie po ponad pięciu latach przerwy powróciłem do pisania na moim dziwnym-głupim-śmiesznym blogu. Po co to komu? Dzisiaj każdy może publikować. Nawet jeśli nie potrafi pisać. Po co więc dodatkowo moje osobiste wypociny? Niech to będzie taki CZELENDŻ dla mojej córki! Na lepszy tekst. Na fajniejszy pomysł. Na więcej lajków! :-)

Niech więc się stanie pierwszy wpis: Wakacyjna wycieczka nad Zalew Zesławice.


To taki zalew niedaleko nas, gdzie można fajnie pospacerować, odpocząć na świeżym powietrzu, poleżeć na zielonej świeżej trawie, pochodzić na bosaka. To takie ciekawe miejsce gdzie pływają ciągle zgłodniałe łabędzie i zaczepne dzikie kaczki. No i w końcu to taki teren, gdzie lubią rozrabiać bobry! Łobuzeria! Niektórzy ludzie przyjeżdżają tutaj nawet z własnym grillem, dlatego czasami można poczuć tam drażniący miły zapach pysznej karkówki albo jakichś kiełbasek!



Nie trzeba wiele aby fajnie się tutaj poczuć. Wystarczy zabrać ze sobą kawałek koca, kilka jabłek, dwie kanapki, batonik, sok albo wodę mineralną. A potem już tylko leżysz sobie, zakładasz nogę na nogę albo nią machasz, gapisz się w niebo, mierzysz "na oko" poziom oraz intensywność błękitu albo po prostu zastanawiasz się: "Czy te chmury są miękkie i czy jakby się na nich położyć, to będzie wygodnie jak na materacu z Ikei...?"




Ten Zalew Zesławicki to właściwie są dwa zbiorniki które zbudowane zostały jako ujęcie wody dla niektórych osiedli Nowej Huty. Jest tam zapora która powoduje spiętrzenie wody pomiędzy małą rzeką Dłubnią a Zalewem. Sam zalew powstał ok. 1950 roku ale przestano pobierać z niego wodę dla mieszkańców w czasie, gdy blisko Krakowa powstał w Dobczycach inny, o wiele większy zbiornik.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz