wtorek, 29 marca 2011

Marcowe migdały

Fot. Muzeum Kinematografii w Łodzi
1989 albo 1990 rok. Pierwszy i jedyny raz na gigancie. Wtedy też poraz pierwszy zobaczyłem ten film. W jednym z krakowskich kin. Zdaje się, że "Ars Sztuka" na św. Jana. Spóźniłem się na seans. Pani w okienku sprzedała mi jednak bilet. To były czasy, w których kino było jeszcze względnie normalne. Tzn. nie było Polskiej Kroniki Filmowej ani nie było żadnych reklam. Los jakoś tak poplątał różne wątki, że ta fabuła dotykająca wydarzeń z 1968 roku, dotnęła także mnie. Ból pożegnań z ukochanym miejscem i ważnymi ludźmi był we mnie jeszcze bardzo żywy. Przeprowadziliśmy się do nowego miasta. Dopiero po latach, gdy zacząłem interesować się historią, zrozumiałem ten obraz w całości, zupełnie. Film w rzeczy samej jest bardzo osobisty. Radosław Piwowarski zawarł w nim kilka ważnych wątków biograficznych. Może dlatego do takich filmów powraca się wiele razy? Jakiś czas temu zgrałem ścieżkę dźwiękową z całego filmu. Gdy mam czas na dłuższy spacer, zakładam słuchawki i uruchamiam wyobraźnię...

Marcowe migdały (Reżyseria: Radosław Piwowarski)
Rok produkcji: 1989
Obsada: Małgorzata Piorun, Monika Bolibrzuch, Robert Kowalski, Robert Gonera, Maciej Orłowski, Olaf Lubaszenko, Piotr Siwkiewicz, Igor Przegrodzki, Zdzisław Sośnierz, Stanisław Brudny, Hanna Skarżanka, Jolanta Nowak, Zdzisław Kuźniar, Marek Wrona, Andrzej Mastalerz, Halina Wyrodek, Andrzej Mrozek

piątek, 25 marca 2011

Wule wu kusze awek mła?

Lubię Cię w tych majteczkach! Lubię spoglądać mimochodem, gdy prasujesz, szykujesz się, pachniesz. Czasami trudno Ci zrozumieć, że to piękno jest jedyne, cudne i wspaniałe. I nie zmienia się. Nawet gdy się zmienia. Wule wu kusze awek mła? Może dzisiaj nie pójdziemy do pracy? Poleżymy seksownie? Wiosna przyszła na balkon. Gołębie znów siadają. Robią fajny gruchający szum. Inne rzeczy też robią. Tylko dlaczego właśnie ja muszę zmywać na balkonie!? Chłop to twardziel! Wszystko przetrzyma.

piątek, 18 marca 2011

Przaśny poranek dzisiaj. Choć pochmurnie i deszczowo. Intensywnie więc egzystencja ma miejsce. 5:10, łazienka. Co to za pasta? Truskawkowa??? Aha. To nie ta! Kawa. Pachnąca kawa uduchowiona. Chyba przestanę jednak dolewać mleka! Od 6:00 Pann Wojciech Mann. Wczoraj rekrutacja a dzisiaj drugi jej etap. Pogimnastykuję się trochę. Pewnie do momentu gdy będzie rozmowa o konkretach. "Pan chciałby zarabiać... ile???"; "Proszę pana, u nas na Ziemi ludzie nie zarabiają tyle pieniędzy...", "Musi pan jeszcze poszukać. Może gdzieś na swojej planecie...?" Z uśmiechem lepiej się wychodzi. Trochę lepiej i nie lepiej, bo jeszcze czas do końca maja. Może łatwiej będzie w zębach z bzem?

środa, 16 marca 2011

Modżiburki dwa

Cieszę się, że nie jestem krytykiem literackim a pisanie recenzji nie zobowiązuje mnie do układania formalnych i poprawnych osądów. Jestem czytelnikiem a to daje cudny przywilej przyznawania się do zachwytów, wzruszeń, do nazywania uczuć po imieniu, opowiadania o chwilach, w których pojawiają się rumieńce na twarzy albo gdy serce zaczyna bić mocniej.

Czy można się zatracić w czytaniu? Widocznie można. Gdy otwierają się drzwi do świata Modżiburków, wtedy czas i przestrzeń nabierają innych kształtów. Niezręcznie bardzo jest wchodzić w ten obszar dwóch kochających się Stworzeń, być świadkiem ich namiętnej miłości i intymnych chwil. Ale jeśli już się wejdzie, to ogromnie trudno zrezygnować z tego przypatrywania się. Bo tam wszystko zatrzymuje. Życie zwyczajne Modżiburków, ich uśmiechy, troski, nawet zapach gołąbków z kaszą.

Boję się, że ten "modżiburkowy świat" może być dla wielu ludzi niezrozumiały. Nierealny. To tak jak naleśniki ze szpinakiem, przypiekane z żółtym serem. Nie każdy jest miłośnikiem takiego pożywienia. Owszem, z serem na słodko, z dżemem, najwyżej z czekoladą. Klasycznie, zwyczajnie. Ale żeby ze szpinakiem? Na dodatek z czosnkiem? Może te moje obawy są niepotrzebne? Pana czytelnicy z pewnością lubią te zapachy.

Panie Mirosławie! "Modżiburki dwa" przeczytałem z ogromnym zaciekawieniem. Trudno teraz uciec od uczuć, od obfitości różnorakich emocji i od wrażenia, że się czytało o swoich własnych tęsknotach; o pragnieniach, które w sercu i umyśle usadowione są od lat. Jeśli Modżiburkom się udało, to może innym ptakom także? Dziękuję za tą powieść! Dodatkowe egzemplarze trafią niebawem w ręce moich Przyjaciół! Teraz za czytanie zabiera się moja żona. :-)

Modżiburki dwa
Autor: Mirosław Sośnicki

poniedziałek, 14 marca 2011

Gumowe uszy

- Tatusiuuu! a Patryk powiedział do mnie "beksa lala"!
- Dlaczego tak powiedział Kochanie? Może płakałaś?
- Nie płakaaałam! Ale on jeszcze powiedział "Beksa lala pojechała do szpitala, a w szpitalu powiedzieli, takiej beksy nie widzieli..."
- Nie przejmuj się Słoneczko! Nie pojedziesz do szpitala i wcale nie jesteś beksą.
- Ale on jeszcze powiedział "dupa"!
- Oj! To bardzo nieładnie! To brzydkie słowo. Można powiedzieć "pupa" ale nie inaczej.
- A on mówił do mnie "dupa".
- Powiedz mu, że nie wolno tak mówić, bo to nieładnie jest bardzo.
- Tatusiuuu? Ale nie wolno mówić "Do dupy z tym"?
- Kochanie! Jeśli jeszcze raz Patryk tak Ci powie, to od razu idź do pani wychowawczyni i...
- Ale Ty tak mówiłeś tato!
- ... ??? Kiedy Myszko tak mówiłem?
- Jak Ci się komputer zepsuł...

sobota, 12 marca 2011

Master of Ceremony

Boleśnie bywało nieraz w podstawówce, gdy przyszło mi się uczyć historii. Potem średnia szkoła skutecznie wykorzeniła we mnie (ze mnie) ewentualne śladowe zamiłowanie do tego przedmiotu. Trudno się dziwić, szkoła wybitnie niehumanistyczna choć nauczycielka wspaniała i z pasją. Potem były studia, czyli czarna dziura i nieustanny spór o byt i nie-byt. Metafizyka, meta-chemia, meta Halleya, półmetek. Któregoś dnia pojawili się T-Raperzy znad Wisły. O! Takich nauczycieli nam brakuje! Myślałem - z zazdrością - o Grzegorzu Wasowskim i Sławomirze Szczęśniaku. Wyobrażałem sobie mojego belfra odzianego w czapę z lisim ogonem i rapującego najważniejsze historyczne daty.

T-Raperzy znad Wisły (Foto: Bartłomiej Banaszak)
Twórcami T-Raperów byli Grzegorz Wasowski i Sławomir Szczęśniak. Szybko stali się rozpoznawalnym, "medialnym logo" tego przewrotnego, oryginalnego jak na tamte czasy "projektu". Rozpoznawalnym tym bardziej, że przecież biorącym udział w "Komicznych Odcinkach Cyklicznych". "Za chwilę dalszy ciąg programu" i współpraca z Wojciechem Mannem oraz Krzysztofem Materną chyba jeszcze bardziej utwierdziła wielu wielbicieli, fanów w przekonaniu, że z T-Raperami można wskoczyć na głęboką wodę. Koniecznie w Wiśle!

Każdy właściwie przymiotnik, który mógłby zostać użyty na okoliczność opisania "zjawiska T-Raperów jest dla mnie tylko i wyłącznie pozytywny. No, może do jednej rzeczy można się doczepić i mieć ewentualny żal: że pan Grzegorz i pan Sławomir nie zdecydowali się na wyraźną kontynuację tandemu znad Wisły. Słuchając jednak wydanej w 2009 roku "Ekshumacji 2" można mieć nadzieję, że co kilkanaście lat oko i ucho fanów ucieszy kolejny zestaw wytrawnej, raperskiej woltyżerki.

Od lat lubię pływać właśnie w takich nurtach. Błogosławię dzień, w którym wynaleziono odtwarzacz MP3. Z radością wychodzę więc do pracy, wciskam słuchawki w uszy i przypominam sobie kawał historii wyśpiewanej przez panów: Grzegorza i Sławomira. Nawet nie kusi mnie na kolejny durny serwis informacyjny. Jeśli świat prawdziwie głupieje, to w pozornej głupocie można odnaleźć kawałki mądrości.

Drogie dziatki, chcemy streścić,
Co w powieści "Chłopi" zmieścił
Władek Reymont. To wyczyny
Gospodarza są Boryny. 

(T-Raperzy znad Wisły, Chłopi)


To "Chłopi". Czytałeś? Eeee... Chłopi? A to coś tam chyba o warzywnictwie, czy coś...

wtorek, 8 marca 2011

Czekając na piątek

Od dłuższego czasu moja egzystencja określona bywa niekiedy czekaniem na... piątki. Prawie za każdym razem są one z Wojciechem Mannem. Trójkę "odkryłem" jakieś 24 lata temu. W kuchni, na lodówce stało radio. Coś kręciłem, grzebałem przy nim śrubokrętem, potem kawałkiem drutu. Przypadkiem drut "wskoczył" w jedną z dziurek od wejścia do anteny i... pojawiły się nowe fale! Tak odkryłem UKF! Od tego czasu program trzeci stał się moim programem. Aż wstyd się przyznać do tego, że był taki czas, gdy ludzi dzieliłem na słuchaczy "trójki" i tych co słuchają innych rozgłośni.

Zastanawiałem się na czym polega fenomen tej rozgłośni a właściwie zjawisko "wiernego słuchacza", które istnieje chyba tyle samo co i sama "trójka". Co takiego magnetycznego jest np. w piątkowych audycjach pana Wojtka? Dlaczego każdy piątkowy ranek ma stokroć lepszą - niż pozostałe dni tygodnia - dodatkową motywację do wczesnego wyskakiwania z łóżka, robienia porannej toalety, parzenia kawy i "lepszego, innego patrzenia na świat"?

Pogmerałem trochę w internecie i znalazłem!

poniedziałek, 7 marca 2011

Klasztor w Alwerni

W nocy wybuchł pożar w Alwerni. Spłonęła duża część XVII-wiecznego klasztoru ojców Bernardynów. Czytałem na "interii" o tym pożarze. Zerknąłem też na komentarze pod wiadomością. Komentarze wirtualne ale głupota rzeczywista. Aż się prosi aby przywołać tu słowa Stanisława Lema: "Gdyby nie internet, nie wiedziałbym, że na świecie jest tylu idiotów". Niech Mistrz się nie gniewa, że odwołuję się do Jego refleksji w takim przykrym kontekście...

---

Może wreszcie wezmą się za normalną pracę. Ojciec budowlaniec, nowy zawód.
(2011-03-07 11:49) ~Hahaha

Klasztor byl ubezpieczony. Moze to braciszkowie cos pomajstrowali aby wyciagnac od ciemiezcy ubezpieczaciela troche grosiwa? Takie sprawiedliwe wyrownanie zaplaty.
(2011-03-07 11:48) ~HH

Siedlisko homosiów. Pewnie któremuś nie dogodzono i dostał szału
(2011-03-07 11:41) ~KG

będzie film o człowieku który sikał do chrzcielnicy !
(2011-03-07 11:34) ~krzyś 0

No teraz 3 mln dla przeora i po 250 tys. dla "slodkich" braciszkow + dozywotnia renta.
(2011-03-07 11:34) ~bp Petz

dobrze im tak, żyli na koszt państwa nic nie robili, za porządną i porzyteczną prace się nie zabrali to teraz mają (2011-03-07 10:55) ~drhf

HE HE HE! TO ICH CHYBA JEHOWA POKARAŁ ZA GRZESZKI :))
(2011-03-07 10:38) ~okrutny

To tylko początek jest proroctwo biblijne że religia fałszywa i jej kościoły spłoną a przyczynią się do tego narody ziemi. (2011-03-07 09:44) ~Artu

Dobrze że blachę miedzianą zostawili...u nas sporo stoi miedź na rynku...Pewnie to sprawka Szatana !! hahaha (2011-03-07 09:17) ~Bezrobotny absol...

Narabowali w Polsce tyle że mogą wybudować 50 klasztorów. Stać ich. 
(2011-03-07 07:23) ~Jamnik, nie bern...

no i w końcu bóg wysłuchał innych. popieram kolega nakradli tyle ze wybudują 10 nowych oczywiste z naszych ofiar (2011-03-07 09:11) ~anka

Czyżby Niebo miało dość tych wrednych i obłudnych typów ? Niedawno trzęsienie ziemi w Christchurch /kościół Chrystusa/ a teraz sfajczonko u braciszków. (2011-03-07 08:36) ~psyt

czwartek, 3 marca 2011

Bo ja proszę pana jestem kobieta pracująca. Żdanej pracy się nie boję!

Z ogromnym smutkiem przeczytałem wiadomość o śmierci Ireny Kwiatkowskiej. To chyba jedna z nielicznych aktorek, dla których sława stoi zazwyczaj w drugim szeregu. A co jest w pierwszym? Wspaniała, ciepła, pełna serdeczności i pokory osobowość. To się nazywa wielkie aktorstwo! Smutno. Ogromnie smutno. Pozostanie Pani na zawsze w filmach, w bajkach i słuchowiskach, których teraz tak namiętnie słucha moja 5-letnia córeczka. Dziękuję z serca pani Ireno!