wtorek, 29 listopada 2011

Jesienne wierszowanie

Wyciągnęła, zaciągnęła mnie córa na konkurs recytatorski. Wyzwanie spore. Konkurs w przedszkolu. Pierwszy (i jak dotąd jedyny) konkurs recytatorski, w którym brałem udział odbył się jakieś 19 lat temu. Recytowałem wtedy Andrzeja Bursę. Wisielczo-dołujący repertuar. Teraz odżyły wspomnienia i przyszło drżenie serca. Bo pierwszy raz z córką. Razem. Wyrecytować wiersz albo przedstawić scenkę, albo zaśpiewać coś na temat jesieni. Ułożyliśmy więc swój tekst, przygotowałem jesienne czapki jesiennych ludków. Poszedłem w nocy po liście. Pewnie dziwnie wyglądałem. Dziwny typ z reklamówką w ręce łazi 22:45 po parku i czegoś szuka w trawie... Dzisiaj od samego rana myślałem. Powtórzyliśmy jeszcze kilka razy wiersz i... zajęliśmy I miejsce.

Kawał

Za smętnie na tym moim blogu. No to czas na pierwszy kawał. Michał Bajor. Za Bajorem wejdę wszędzie. Nawet do TVN-u ;-)

wtorek, 22 listopada 2011

Modlitwa Św. Tomasza z Akwinu

Panie, Ty wiesz lepiej, aniżeli ja sam, że się starzeję i pewnego dnia będę stary. Zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji.

Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Uczyń mnie poważnym, lecz nie ponurym; czynnym lecz nie narzucającym się. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale Ty Panie wiesz, że chciałbym zachować do końca paru przyjaciół.

Wyzwól mój umysł od nie kończącego się brnięcia w szczegóły i daj mi skrzydeł, bym w lot przechodził do rzeczy. Zamknij mi usta w przedmiocie mych niedomagań i cierpień w miarę jak ich przybywa a chęć wyliczania ich staje się z upływem lat coraz słodsza.

Nie proszę o łaskę rozkoszowania się opowieściami o cudzych cierpieniach, ale daj mi cierpliwość wysłuchania ich. Nie śmiem Cię prosić o lepszą pamięć, ale proszę Cię o większa pokorę i mniej niezachwianą pewność, gdy moje wspomnienia wydają się sprzeczne z cudzymi.

Użycz mi chwalebnego poczucia, że czasami mogę się mylić. Zachowaj mnie miłym dla ludzi, choć z niektórymi z nich doprawdy trudno wytrzymać. Nie chcę być świętym, ale zgryźliwi starcy; to jeden ze szczytów osiągnięć szatana. Daj mi zdolność dostrzegania dobrych rzeczy w nieoczekiwanych miejscach i niespodziewanych zalet w ludziach; daj mi Panie łaskę mówienia im o tym.

wtorek, 15 listopada 2011

Groszku mój!

Pamiętasz kiedy pierwszy raz Cię tak nazwałem? Mówiłaś mi wczoraj, że obiecywałem Ci podrzucanie do samego sufitu. Pięć razy! Ciężka jesteś, coraz bardziej ciężka, ale słodki to ciężar i dlatego podrzucać Cię będę każdego dnia po pięć razy! Ewentualnie przez najbliższy tydzień. :-) Nie wiedziałem jakie życzenia Ci złożyć. Bo gdy się składa życzenia pięciolatce, to trzeba mówić bardzo mądrze. Dorosłym na urodziny zazwyczaj głupot się życzy. Ot po prostu: zdrowia, pieniędzy, szczęścia. Gdy jednak solenizantem jest pięciolatka, to wtedy życzenia muszą być bardzo mądre. Takie mądre jak mądra jest sowa od Kubusia Puchatka! No i gdy już straciłem nadzieję na te mądre życzenia, to nagle pojawił się ten wiersz. To z koncertu Elżbiety Adamiak i Andrzeja Poniedzielskiego. Twój tata bardzo lubi piosenki Pani Elżbiety i wiersze Pana Andrzeja. Teraz więc ten wiersz choć zobacz. Niebawem przeczytaj. Kiedyś zrozum. A na końcu napisz... swoim dzieciom.


pokolenie zza firanki


na tę naszą żółtą łódź podwodną
na tę waszą jedną taką, co to kiedyś wiła wianki
patrzy teraz uśmiechnięte
potencjalnie wniebowzięte
patrzy na nas pokolenie zza firanki
jest ćwierć biedy, gdy im przyjdzie wytłumaczyć
gdzie jest lewa ręka, prawa noga
jest pół biedy, kiedy chodzi tylko o to
że najlepiej jest w ogóle nie chorować
ale kiedyś doświadczymy biedy całej
gdy nam przyjdzie wytłumaczyć
gdzie czarne jest, a gdzie jest białe
kim ty będziesz - polepszysz, czy pogorszysz sobą ten świat
kimś zostaniesz, czy za kimś w tyle sto lat
co ci będzie w duszy grało
czarną kawę, czy kakao
pijał będziesz na śniadanie
dom miał będziesz, czy mieszkanie
czy przeważy wszystko to
co ci w genach przekazałem
czy to drugiej będziesz kapitanem
na te nasze sny zaklęte w mak czerwony
i na wasze już mosiężne często klamki
patrzy jeszcze uśmiechnięte
jeszcze nawet wniebowzięte
patrzy na nas pokolenie zza firanki



                                           Andrzej Poniedzielski

niedziela, 13 listopada 2011

Im gorzej tym lepiej

Deptam po nie wiadomo czym. Na dnie niewiele widać, ale powiedzieli mi już kiedyś: gdy się załamiesz, to się nie martw. Masz jeszcze bilet miesięczny do 5. grudnia. To se pojeździsz przynajmniej trochę. Pracuję. Na umowę - zlecenie. Umówiłem się z nimi. Oni mi zlecili. Teraz robię. Zarabiam 4 Kwacha miesięcznie. To będzie na stare jakieś... tysiąc pięćset sto milionów tysięcy miliardów.

sobota, 12 listopada 2011

Nie całuj mojej mamy!

Naszło mnie na amory poranne, pośniadaniowe. Z zaskoczenia zabrałem się więc za całowanie nagłe. Udał mi się ten atak miłosny, ale napotkałem na śmiech, opór no i nawoływanie do przyzwoitości... Na to Groszek wyskakuje ze swojego pokoju i krzyczy:

- Nie całuj mojej mamy!!!
- Dlaczego? Przecież to jest moja żona. Czemu mam jej nie całować?
- Nie wolno całować mojej mamy!!! Jak się całuje to wtedy można dostać zajada!!!
- Zajada?
- Tak!!! Takiego pomarańczowego! I wtedy nawet można jechać do szpitala!
- A skąd Ty takie rzeczy wiesz?
- Pani w przedszkolu nam mówiła!
Patrzymy ze zdumieniem na siebie i na krawędzi wzbierającego, powstrzymanego śmiechu. Zawsze wydawało mi się, że pierwszą kwestię dotyczącą relacji damsko-męskich przyjdzie mi wytłumaczyć w kontekście problemu "Skąd się biorą dzieci"... A tu nieoczekiwanie pojawiła się sprawa ewidentnie dermatologiczna!
- Myszko, całowanie to nic złego. Gdy się ma żonę, to można ją całować, poza tym Kochanie, od całusków nie pojawiają się zajady... - wytłumaczyłem z troską. Po chwili zadumania usłyszałem:
- Dobrze! Możesz całować moją mamę raz w tygodniu!