piątek, 31 grudnia 2010

Nowy Rock

Zamiast myśleć o zabawie, zastanawiam się nad tym czy pisanie na blogu jest formą jakiejś terapii. Czy jest czasami namiastką leczenia się z przypadłości tego świata, wylewania frustracji, obaw, lęków i tęsknot w morze bliżej nieokreślonej nadziei i wiary w to, że ktoś to przeczyta. Jeśli tak jest, to powinienem pisać częściej i więcej. A przecież tak jest. Przeczytasz to, pomyślisz smutnymi oczami. (Jak to jest, że masz oczy brązowe a widzę w nich błękit?) Przytulisz mnie potem i po prostu powiesz: "Hej! Przyjacielu! Nie jesteś sam. Mnie też kiedyś wyrzucili z pracy."

Pusto się zrobiło. Wynieś, przynieś, pozamiataj! Jeśli kiedyś będę szefem, to już teraz wiem jakim szefem nie będę z pewnością. Boss! Wytrzyj nos! Jest przecież Sylwester. Sylwester Stalone. On nigdy nie przegrywa. :-)

wtorek, 28 grudnia 2010

Męskim okiem

Ona do mnie (ze smutkiem i wyrzutem):
- W ogóle nie zauważyłeś dzisiaj, że mam inny kolor włosów...
- Nie gniewaj się kochanie. Jestem trochę zabiegany, w pracy mam urwanie głowy z klientami. Nie bądź zła.
- ...
- Jaki miałaś przedtem kolor kochanie?
- Jesienny kasztanowy.
- A teraz jaki masz?
- Jesienny kasztanowy palony.
- ...

piątek, 24 grudnia 2010

Dla Jasności :-)

Był taki człowiek, który kochał wszystkich ludzi. Czynił dobro, rozmawiał z tymi, z którymi inni bali się rozmawiać, przebywał pośród ubogich, choć płynęła w Nim Królewska krew. Chrześcijanie wierzą, że był Bogiem. Jest Bogiem. Przyszedł na ziemię, aby zbawić świat, aby człowiek (choć upada) miał zawsze nadzieję na niebo. Jezus. Właśnie w te dni świętujemy pamiątkę Jego narodzin. Tak dla jasności napisałem, bo coraz mniej się o tym mówi. :-)

czwartek, 23 grudnia 2010

Enfant terrible czyli jeszcze nieświątecznie

Przyglądałem się temu, czym media przez ostatnie tygodnie podniecały się obficie. Taki ten świat, że nie wystarczy jeden orgazm. Trzeba szczytować wielokrotnie, nawet udawać, jęczeć, stękać byleby jednak na oczach wszystkich. Wikileaks. Kolejne zjawisko budzące stadne odruchy medialnych, politycznych, społecznych i wszelkiej maści innych komentatorów. Śmieszy mnie to. Nabijam się z takich zjawisk. Być może dlatego, że lubię niezależność w myśleniu. A jeśli chcę iść do cyrku, to wyłączam telewizor i... idę do cyrku. Wtedy myślenie nie jest potrzebne.

Dlaczego i z czego ten śmiech? A choćby dlatego: "W (...) ujawnionych depeszach (Wikileaks) Łukaszenka jest opisywany jako człowiek 'dziwaczny' i 'zaburzony'." Wow! Oto świat się dowiedział. Prezydent Białorusi został zdemaskowany. Teraz już jest pewne: to naprawdę dziwaczny i zaburzony człowiek.

Myślę, że dyktator z Białorusi jest nie mniej "zaburzony" niż Julian Assange, twórca portalu Wikileaks. Co jeszcze łączy obu panów? Ano fakt, że obydwaj walczą o "prawdę". Ten drugi jest samotnym rycerzem. Samotnym, choć mającym dosyć sporą grupę zwolenników. Są tacy ludzie, którzy mówią zawsze to, co pomyślą. Problem jednak w tym, że mówią zanim pomyślą. Enfant terrible to właśnie ktoś nie uznający żadnych zasad, nie szanujący uczuć innych, prawdomówny w sposób żenujący. Wieka polityka i szare życie okazują się być w tym względzie bardzo blisko siebie. Mimo wszystko świat jest jednak piękny! Idą święta. Są ludzie mówiący ludzkim głosem.

piątek, 17 grudnia 2010

Z ostatniej chwili czyli... MAK

"Projekt raportu Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego (MAK) - dotyczący katastrofy smoleńskiej - w tym kształcie, w jakim został przysłany przez stronę rosyjską, jest bezdyskusyjnie nie do przyjęcia - powiedział premier Donald Tusk." (źródło: fakty.interia.pl, rp.pl) Zdaje się, że ta wypowiedź premiera jest dobrym komentarzem do "smoleńskiej rzeczywistości". Lepiej późno niż wcale. Jest jeszcze jednak mała zagwozdka. Jak tu teraz nie urazić Wielkiego Przyjaciela...

Pełniejszego obrazu dodał mi kiedyś świetny artykuł - dziennikarskie śledztwo, z lipcowego wydania Newsweeka ("Skorumpowani władcy nieba?" Newsweek, internetowe wydanie, 19. lipca 2010 r.)

Niekoniecznie trzeba pozbywać się złudzeń. Można jednak pozbyć się bałwochwalczego entuzjazmu. Mnie to pomaga realniej patrzeć na ten świat.

minus dziewiętnaście...

Jeśli na wsi jest bardzo niska temperatura.To najwyżej zamarznie rzeka. W mieście, jeśli temperatura jest bardzo niska, wtedy... następuje totalny paraliż!

Time After Time

Bierze nas czasami na wspominanie. Lubię z nim wracać do tamtych lat. Do szkolnej ławy w której śmiszno bardzo nieraz było. Co jakiś czas mówimy o tych piosenkach, co wtedy rzucały nas na kolana. Pierwsze teledyski. Wideoteka. Mocne bicie serca. Trójka a potem MTV w świetlicy szkolnej! Na przerwach łaziliśmy tam żeby obejrzeć to, czego w "normalnej telewizji" zobaczyć się nie dało.

Jest więc taka piosenka. Jedna z najpiękniejszych. Jest taka wariatka, piękna dziewczyna, w której wtedy się kochałem. Trzepie włosami, żuje balonówkę, pyskuje do rodziców, zakłada dziurawe dżinsy i farbuje się na rudo. Jest taki teledysk, który smutno się kończy. Jest taki koniec, który zapamiętuje się na zawsze.

czwartek, 16 grudnia 2010

Światło czerwone! Proszę czekać!


Sobotni spacer. Czekam z córcią na zmianę sygnalizacji świetlnej. Z głośniczka słychać kobiecy głos: "Światło czerwone! Proszę czekać! Światło czerwone! Proszę czekać! Światło czerwone..." Po chwili innym tonem: "Światło zielone. Światło zielone. Światło..."

- Tatusiu, a dlaczego pani mówi "Światło czerwone! Proszę czekać"?
- To dla starszych ludzi kochanie. Jeśli ktoś jest stary i słabo widzi, wtedy może usłyszeć kiedy jest światełko czerwone i musi stać a kiedy zielone i może iść".
- ...

Po jakimś czasie słyszę pytanie:
- Tatusiu? A Ty jesteś stary?
- Nie jestem stary kochanie. Jestem dorosły.
- A masz zepsute oczka?
- Nie kochanie. Mam zdrowe oczy. Dobrze widzę.
- To dlaczego ta pani mówiła do Ciebie: "Światło czerwone! Proszę czekać"?
- ...

środa, 15 grudnia 2010

Beats of freedom

W rocznicę wybuchu stanu wojennego obejrzałem w TV "Beats of freedom" - dokumentalny film opisujący historię polskiego rocka, a szczególnie muzyczne polskie ewolucje na przełomie lat 70. i 80. Ciekawy dukument choćby ze względu na specyficzne tło, na którym ukazana została polska rockowa rzeczywistość tamtych czasów. Jeśli ktoś tego nie widział, można zerknąć na youtube. Choć temat skłaniający raczej do refleksji to jednak rozbawiły mnie  dwie rzeczy.

Podczas manifestacji studenckich odpowiednie władze "zabezpieczały" rejon manifestacji kordonami milicjantów. Zdarzało się, że w tłumie protestujących pojawiały się transparenty z napisem "INFLACJA". Milicjanci gonili za manifestującymi i za tymi transparentami. Niekiedy dłużej, czasami krócej, ale próba schwytania choćby garstki podejmowana była systematycznie. Gdy już milicjantom to się udawało, po jakimś czasie w prasie opozycyjnej albo w ulotkach pojawiała się informacja o tym, że władza w PRL-u jest bardzo skuteczna bo właśnie zatrzymała INFLACJĘ...

Rozbawiła mnie też (już nieco inaczej) wypowiedź Kory, która z namaszczeniem opowiadała o tym jak jedną ze swoich "high-owych" piosenek napisała po wypaleniu dużej ilości marihuany. Szczera wypowiedź artystki. Taki narkotykowy "coming out". Pomyślałem sobie (szperając w inspiracjach mojej twórczości), że chyba jeden ze swoich wierszy napisałem po wypuszczeniu dużej ilości bąków. Dopiero po słowach pani Kory zaczynam rozumieć, że właśnie w takich warunkach powstają najwspanialsze peany! Wiadomo: pod presją pisze się lepiej.

Wracając do samego filmu: "Beats of freedom. Zew wolności" - nie powala na kolana, ale warto obejrzeć.

poniedziałek, 13 grudnia 2010

Zdaje się, że przy okazji słuchania płyty Ewy Błaszczyk zapisałem kiedyś w naszym Niebieskim Zeszycie ten wiersz. Jest piękny a w wykonaniu Pani Ewy poruszający.

"Canzona"

Pomiędzy niebem a ziemią
W tę przestrzeń duszą wpatrzona:
To słońce chwytam, to księżyc.
Ani żyję, ani konam.

Pomiędzy jawą a śnieniem
Nie wzywam Cię, nie przeklinam,
Wyciągam tylko ramiona -
- Moja bardzo wielka wina.
A ty jak księżyc zbielały,
A ty jak słońce ognisty,
Rozłąką palisz mi ciało,
Nie odpowiadasz na listy...
A ty jak słońce daleki,
A ty jak księżyc się płonisz.
Światłem mi krwawią powieki,
Lecz jak dotknąć twoich dłoni?

Pomiędzy płaczem a śmiechem
W tęsknoty ślepej obłędzie
Wciąż kartki rwę z kalendarza:
Było, było już nie będzie...

Pomiędzy wczoraj a dzisiaj
Świetliste przepaście wspomnień:
Z najgłębszej nawet ciemności
Twoje oczy świecą do mnie.
Bo ty jak księżyc zbielały,
Bo ty jak słońce ognisty,
Rozłąką palisz mi ciało,
Nie odpowiadasz na listy...
Bo ty jak słońce daleki,
Bo ty jak księżyc się płonisz,
Światłem mi krwawią powieki,
Żeby dotknąć twoich dłoni.

Pomiędzy życiem a śmiercią
Na radość, na ból zjawiony
Przywdziała radość żałobę:
Niech będzie ból pochwalony!

Pomiędzy słowem a ciszą
O tobie jeszcze marzenie:
Patrz, żegnam cię tym obłokiem,
Tej wieczności jasnym tchnieniem.
Lecz ty jak księżyc zbielały,
Lecz ty jak słońce ognisty,
Promieniem koisz mi ciało,
Łzą odpowiadasz na listy...
Lecz ty jak słońce daleki,
Lecz ty jak księżyc się płonisz.
Światłem ci krwawią powieki,
żeby dotknąć moich.

                                Adriana Szymańska

niedziela, 5 grudnia 2010

Królestwo

- Jesteś ze mną szczęśliwy?
- Tak, Kochanie.
- Ale naprawdę jesteś ze mną szczęśliwy?
- ...

Jestem. W głębi serca widzę i czuję to. Jestem z Tobą szczęśliwy. Dajecie mi szczęście. Pamiętasz jak kiedyś modliliśmy się? Dobry Jezu, pozwól abyśmy odeszli z tego świata w tym samym czasie. Nie może bowiem róża rozkwitać bez deszczu. A deszcz nie może istnieć bez róży. Pamiętasz? Wznosiliśmy ręce do nieba! Płynęły krople po policzkach. Deszcz to był? A w duszach mieliśmy tyle sił i tyle wiary, że mogliśmy przetrwać wszystko i wszystkich. I tak się stało! Pamiętasz? Pomimo niepowodzeń i nieprzychylności tego świata. Pomimo zranień i upadków. Prowadziłem Cię za rękę. A potem Ty mnie niosłaś! Jak to Ci się udało? Jak Ty zdołałaś mnie unieść? Jak te Twoje delikatne i kochane ręce mnie udźwignęły? A może Ktoś Ci pomagał? Może nie byłaś sama? Może było ich wielu? Czy to właśnie z tego powodu słyszałem w naszym domu trzepot białych skrzydeł? Tyle piór już znalazłem. Skąd one? Skąd te pióra białe w naszym domu? Skąd ten puch?

Patrzę w niebo, mroźne groźne, błogosławione! Patrzę i dziękuję Ci Panie za to wszystko, co dzięki Tobie mamy i kim jesteśmy!