wtorek, 19 czerwca 2012

Duża Ryba

Odgrzebywanie prezentów może dać zaskakujące efekty. Upominają się one o siebie dyskretnie, wytrwale, subtelnie. Może dlatego, że się upominają nazywa się je... upominkami? "Dużą Rybę" dostaliśmy od naszych Przyjaciół chyba 2 lata temu. W dedykacji nie ma jednej osoby, a więc jakoś tak to było, że tej osoby jeszcze wtedy nie było. Przeleżała ta książka na mojej półce aż do zeszłego tygodnia. Zazwyczaj do czytania w tramwaju wybieram jakiś mały format. Trafiło tym razem na "Dużą Rybę"!

Czekała mnie więc wyprawa w świat dziwnych relacji między synem i ojcem. Relacji zbudowanych przez różne wydarzenia, sytuacje, ludzi i miejsca, o których zechciał opowiedzieć umierający tata. Rzecz w tym, że nie wiadomo co w tych opowieściach jest prawdziwe a co wymyślone? Jacy ludzie są realni a którzy wyszli z ojcowskiej fantazji? Najbardziej namacalne wydaje się jednak umieranie. Śmierć jest tutaj smutna nie ze względu na to, że odchodzi ktoś bliski ale raczej poprzez to, że ten bliski jest nie poznany do końca, właściwie daleki. William widzi umierającego ojca a w łożu śmierci upatruje szansę na odkrycie i ostateczne poznanie jego życia. Zaczyna odkrywać świat, którego wcześniej mógł się jedynie domyślać. Rzecz w tym, że nie ma pewności czy ten świat to prawdziwa czy też wymyślona przez ojca rzeczywistość nigdy nie spełnionych pragnień.

Książka zdecydowanie do polecenia choć śmieszy trochę to, że na jej okładce, pod nazwiskiem autora jakiś mądraliński marketingowiec dopisał: "Głęboko przejmujący film". Niestety, w dobie niewolniczej fascynacji ruchomymi obrazkami i wszechobecnego wstrętu do czytania, taka zachęta do lektury pojawia się na okładkach coraz częściej. Od bidy można na to machnąć ręką bo film rzeczywiście taki jest!

Tytuł: Duża Ryba
Autor: Daniel Wallace
Wydawca: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2004