wtorek, 2 listopada 2010

Aj łont ju a łiner cap-modo!

Nie pisałem dosyć długo, więc popastwię się teraz trochę...

Oglądałem kilka razy program, w którym poszukiwano polskiej super modelki. Ponoć nie jest to po prostu modelka, ale "top" modelka. "Top" - mnie, niewykształconemu w kierunku mody, modelów, modelek i modelingu niewiele mówi, ale "top" to "top", żartów nie ma, więc trzeba do świadomości przyjąć i zakonotować również tą kategorię. Z każdym top-odcinkiem tego top-programu zbijał mnie z top-tropu pewien top-lingwistyczny top-niepokój, a ściślej pisząc to, co z ust top-jury wielokroć miałem możliwość top-usłyszeć. Uszy czyste, umyte. Problemów ze słuchem żadnych więc zdziwienie moje tym większe, bo to program o modzie i modelkach miał być a tak jakoś wychodzi, że wręcz przeciwnie. A na dodatek to "wręcz przeciwnie" to rzeczywiście drugi, odległy bardzo biegun od tego bieguna, na którym usadowił się trzon modelowej rzeczywistości.

W jury programu zasiada gwiazda (nie wiem czy modelka, czy top-modelka). Zasłynęła niedawno z oryginalnej sesji fotograficznej, w której nago, na krzyżu, protestowała przeciw znęcaniu się nad zwierzętami. Nago. Na krzyżu. Tu właściwie można by określić nową kategorię modelingu: modelka katoliczka. Zresztą sama pani Joanna mówi o sobie, że właśnie katoliczką jest. Tak sobie myślę, czy czasami nie zaprotestować też podobnie jak pani modelka-katoliczka. Kto wie?! Może zadyndam którejś niedzieli na wieży kościelnej. Nago oczywiście.

Druga pani, która w jury siedzi (czasami stoi albo chodzi) to taka pani prowadząca w TV program "Magiel towarzyski". Wystarczy obejrzeć jeden odcinek. Osobliwy rodzaj dziennikarstwa. Ponoć coraz bardziej popularny. Kwintesencją takiego programu jest mielenie jęzorem i bełkotanie. Im bełkot bardziej niezrozumiały tym lepszy. Może właśnie z tego względu lubię telewizję publiczną, bo wciąż potrafi jako tako bronić się przed podobnym trocinowym wymiarem kultury i rozrywki.

Gdybym był w jury na miejscu trzeciej pani, czyli pana, to mówiłbym mniej więcej tak: "Jesteś gruba, tłusta. Dla mnie wyglądałabyś super w reklamie słoniny a nie w top-model". Projektor mody prawdę Ci powie!

Czwarta pani to także pan. Fotograf. Czasami każe dziewczynie posmarować się budyniem albo wsadzić sobie gdzieś arbuza. To znaczy nie wsadzić, tylko rozmymłać seksownie. I ten pan wtedy pstryka zdjęcia takim mały pikusiem, to znaczy takim aparatem podobnym do mojego. A ja myślałem, że prawdziwy fotograf to ma dużą lufę!

No i nie ma już więcej pań i panów w tym jury. Top jury. Jest jednak pewne lingwistyczne zjawisko. Coś, co wprawiło mnie w zakłopotanie i wywołało raczej przykre odczucia. Przez moment myślałem nawet, że pomyliłem kanał, że to inny program, że nie ta stacja. Oto więc z ekranu co jakiś czas słyszę od tych pań i panów z top-jury takie oto top-religijne top-wyrazy top-zachwytu albo top-krytyki: "Jezus Maria! Ale ty jesteś grubą babą!", "Rany Boskie! Jakie ty masz wielkie cycki!", "Boże Święty! Chyba przyszłaś na świniobicie a nie na casting!", "Jezu! Ale Ty niezła dupa jesteś!"... etc.

Ot po prostu. Taki rozrywkowy program z nutką religijnego przekazu. Może modelka się nawróci, gdy się dobrze obróci? I want you to be a winner Top-Model!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz