środa, 14 września 2011

Kołek rozporowy

Pięknieje nam po remoncie. Ślimaczy się trochę to, ale powoli wyłania się ład i piękno. Zmarnowałem wiele czasu i znienawidziłem wiercenie w betonie. W maśle mogę dziury robić do woli! Beton działa na mnie jak płachta na byka! A do tego kołki rozporowe i filozoficzna kwestia: jeśli kołki to "ósemki" a wiertło to "dziewiątka" to czy otwór będzie dobry czy za duży? Pytam tylko tak z ciekawości. Bo gdy brałem"ósemkę" to musiałem walić młotkiem, żeby kołek wszedł w ścianę. Poza tym korek właściwie nie wchodził tylko giął się na prawo albo na lewo! Wpierniczyłem się i żeby powiększyć tą dziwną dziurę wyciągnąłem drugie wiertło - "dziewiątkę". Zaparłem się, zebrałem w sobie energię i zacząłem rozwiercać, ale mi nagle coś chrząstnęło w ścianie i wiertarka wleciała prawie do środka. Czarna dziura! Taaak. Słyszałem o tym. Ponoć pochłania każdą materię. To by się zgadzało. Ucieszyłem się jednak bo otwór wyraźnie powiększył swoją średnicę. Przynajmniej wizualnie. Przyłożyłem więc koreczek. Wziąłem młotek. Puknąłem. Koreczek wślizgnął się nieznacznie. Puknąłem mocniej jeszcze raz. Koreczek wleciał do środka.

Zastanawiam się nad kołkami osinowymi. Może ich wbijanie wyszłoby lepiej. Tylko jeszcze jakaś strzyga by się przydała! ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz