wtorek, 27 września 2011

Znów mnie ta franca dusi!

San (Foto: Mirek Druchowicz)
Tęsknota. Przeorałem połoniny. I caryńskie i wetlińskie. Przeszedłem wzdłuż. Na trawie siedzę i smaruję kromki masłem. Wiatr mi dmucha w czoło. Masło jest maślane. Chleb pachnie. Dżem truskawkowy. Najbardziej mistyczne jedzenie. Pieczony ziemniak. Sypałem sól jak błogosławieństwo. Obficie. Mleko z butelki. Spodnie zacerowane. Ponoć jeśli się ma tak wielkie góry, to można nawet wiarę przenosić. Z miasta na zadupie. Wtedy tak było. A dzisiaj świat musi być ulizany. Sterylne relacje interpersonalne. Dyplomacja sracja. "Wpadnijcie kiedyś do nas! Tylko wcześniej zadzwońcie na komórkę! Żebyśmy byli w domu."

Bieszczady (Foto: Mirek Druchowicz)
Aż wierzyć się nie chce, że wiara przetrwała tyle niewierności. I ten dym z ogniska. Tylko nieliczni wiedzą, że można go pokochać. A wtedy płacze się po nim jak po cebuli. Tak wspaniale się szlocha cebulowo! Co byś zrobił, gdybyś wygrał 50 milionów? Nie mam wielkich marzeń. Tęsknię za górami. Zabrałbym Ciebie i Groszka w Bieszczady. Może tamten spokój nas uleczy? Może tam miłość jest nadal dzika? Może tam zmajstrujemy nowego dzieciaka?

***

Wykorzystałem fotki Bieszczad za życzliwością i zgodą Mirka Druchowicza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz