Święta przeszły szybko i sennie. Czechowice Dziewice. Wypiliśmy cysternę wody (zdrobniale). Cysterna miała pojemność 0,5 litra. Znów śmiałem się z zajączków. Choć ten śmiech przychodzi mi z roku na rok coraz trudniej. Ubytki w uzębieniu? Nie! To sedno jest jedno:
Staropolskim obyczajem,
dużo szynki życzę z jajem,
niech zające i barany
pospełniają Wasze plany.
Niech to będzie czas uroczy,
życzę wszystkim Wielkiej Nocy.
W Wielką Niedzielę ksiądz mówił o tragediach ludzkich i o cierpieniu. Tak jakoś dziwnie mi było i kwaśno. Bo to przecież święto. Największe. Najradośniejsze. Przy ambonie figura Pana Jezusa. Tak przechylona lekko w stronę ambony, jakby miała zaraz przewrócić się na księdza. Uśmiechnąłem się do siebie. A ksiądz ciągnął z namaszczeniem i przejęciem o wypadkach, katastrofach, że samoloty spadają i że śmierć... No i na końcu, że to wszystko ma sens w Zmartwychwstaniu. W sumie i racja.
A córcia śpiewała w pociągu (przez całą drogę!) "Prawą mi daj! Lewą mi daj! I już się na mnie nie gniewaj!" Ma dziewczyna wyczucie polityczne. Moja krew! Wiadomo: prawica i lewica dwa bratanki. Do różańca i do szklanki. Następne święta w grudniu.
Do grudnia jeszcze trochę. Wiosna wlazła. Zakochałem się! A mówiłem: nie wychodź za mnie dziewczyno! Bo każdego kwietnia czekają Cię miłosne zaloty! Oszczędź mi tych mąk! Rzuć się na mnie wreszcie! Poszarp i pogryź! Tylko tak z wyczuciem. Żeby łóżko się nie zepsuło jak poprzednim razem. Is this love? Jeszcze pytasz!? Kochanie! To ja śpiewam do Ciebie. Lavender. Nie poznajesz mnie? Zamknij oczy. Naprawdę tak kiedyś wyglądałem. Naprawdę tak kochałem. Do szaleństwa! Do granic możliwości, do utraty tchu.
Zresztą w podstawówce, na lekcjach muzyki śpiewaliśmy właśnie takie piosenki i nagrywaliśmy takie teledyski. A dzisiaj wiem, że Ty wiesz, że granic nie ma w tej miłości. Póki toniemy w swoich oceanach, póki wzniecamy niebezpieczne pożary, póki skaczemy w przepaść bez dna, w niebo bez chmur, w słońce bez skaz. Ten świat ma sens wtedy gdy jesteś, jestem, nas dwoje, nasTroje, nas czworo. Kocham Cię zatem, tęsknię do kochania, kocham to tęsknienie, to pływanie w Tobie, jak Ryba w wodzie.
czwartek, 28 kwietnia 2011
piątek, 22 kwietnia 2011
czwartek, 21 kwietnia 2011
wtorek, 19 kwietnia 2011
Truskawkowe oczekiwanie za 2 złote
Jestem uzależniony od truskawek i wszystkiego, co truskawkowe, dlatego uszy mi dzisiaj wydłużyły się nagle jak anteny i wyłapały coś takiego:
Konrad Piasecki: Co z truskawkami w tym roku?
Marek Sawicki: Będą. Wszystko wskazuje na to, że będą piękne, dorodne, smaczne.
Konrad Piasecki: Słyszę przewidywania po 20 złotych za kilogram.
Marek Sawicki: Nie, nie, to są kolejne powtarzane bzdury. Chcę wyraźnie podkreślić, że jeśli nie będzie żadnych kataklizmów pogodowych, to z pewnością truskawki będą w cenach średniorocznych, nie jak pan mówi 20, a dwa złote.
Zanotowałem Panie Ministrze. Będę pamiętał. Żeby nie było to tamto! :-)
Konrad Piasecki: Co z truskawkami w tym roku?
Marek Sawicki: Będą. Wszystko wskazuje na to, że będą piękne, dorodne, smaczne.
Konrad Piasecki: Słyszę przewidywania po 20 złotych za kilogram.
Marek Sawicki: Nie, nie, to są kolejne powtarzane bzdury. Chcę wyraźnie podkreślić, że jeśli nie będzie żadnych kataklizmów pogodowych, to z pewnością truskawki będą w cenach średniorocznych, nie jak pan mówi 20, a dwa złote.
Zanotowałem Panie Ministrze. Będę pamiętał. Żeby nie było to tamto! :-)
piątek, 15 kwietnia 2011
Kochanie, masz ochotę na sobotnie dyndanie?
Wyszperałem, wysłuchałem niedawno Trubelmakers. Gdy szukam dokładniej to udaje mi się wydłubać takie właśnie klimatyczne kawałki. "Lemon" to jeden z nich. Słucham siedząc na obłoku. Where is my paradise? Machałem nogami aż buty mi spadły na ziemię. Wiosna niby idzie, ale nie chce dojść. Czemu? Bo nie ma dżemu! I want to be free. Pokołyszemy się jutro w łóżku? Plissss! Tak dawno tego nie robiliśmy! :-)
czwartek, 14 kwietnia 2011
Gwarantowana nagroda: ciąg dalszy korespondencji
Nieoczekiwanie przyszła odpowiedź na mój e-mail do Reader's Digest. Zamieszczam ją poniżej, a poniżej tej poniżej wklejam moją kolejną odpowiedź.
---
Szanowny Panie,
Uprzejmie informujemy, iż nigdy nie gwarantujemy naszym Klientom wygranych, a jedynie udział w losowaniu. Firma Reader’s Digest, proponując Klientom swoje wydawnictwa, oferuje im również udział w loterii. Zaczęliśmy organizować swoje loterie dla czytelników ponad 40 lat temu. Odbywają się one teraz w większości europejskich krajów. Nad każdą loterią nadzór sprawuje niezależna komisja oraz notariusz. Loterie Reader’s Digest są nie tylko nieskazitelne pod względem
prawnym, ale również sprawiedliwe i bezstronne. Uczestnictwo w loterii jest zawsze bezpłatne. Aby wziąć udział w losowaniu, nie musi Pan zamawiać wszystkich naszych wydawnictw. Jeżeli odpowie Pan na zgłoszenie jako NIE to, – pomimo, iż nie złoży Pan zamówienia – zgłoszenie Pana weźmie udział w losowaniu nagród . Takie zgłoszenie jest traktowane jako zgłoszenie loteryjne, bez względu na to, czy jest to
odpowiedź TAK czy NIE. Odpowiadając na kolejne oferty książek, wydawnictw muzycznych oraz wideo, zwiększa Pan swoją szansę wygranej.
Każdy, kto odpowie na naszą ofertę, weźmie udział w loterii z równą szansą na wygranie nagrody. Wystarczy wypełnić kwestionariusz, będący podstawą do udziału w losowaniu. Każda kolejna oferta nie wyklucza poprzedniej – zamówienie jednego produktu zapewnia udział w losowaniu.
Z poważaniem,
Pani X.X.
Biuro Obsługi Klienta
---
Szanowny Panie,
Uprzejmie informujemy, iż nigdy nie gwarantujemy naszym Klientom wygranych, a jedynie udział w losowaniu. Firma Reader’s Digest, proponując Klientom swoje wydawnictwa, oferuje im również udział w loterii. Zaczęliśmy organizować swoje loterie dla czytelników ponad 40 lat temu. Odbywają się one teraz w większości europejskich krajów. Nad każdą loterią nadzór sprawuje niezależna komisja oraz notariusz. Loterie Reader’s Digest są nie tylko nieskazitelne pod względem
prawnym, ale również sprawiedliwe i bezstronne. Uczestnictwo w loterii jest zawsze bezpłatne. Aby wziąć udział w losowaniu, nie musi Pan zamawiać wszystkich naszych wydawnictw. Jeżeli odpowie Pan na zgłoszenie jako NIE to, – pomimo, iż nie złoży Pan zamówienia – zgłoszenie Pana weźmie udział w losowaniu nagród . Takie zgłoszenie jest traktowane jako zgłoszenie loteryjne, bez względu na to, czy jest to
odpowiedź TAK czy NIE. Odpowiadając na kolejne oferty książek, wydawnictw muzycznych oraz wideo, zwiększa Pan swoją szansę wygranej.
Każdy, kto odpowie na naszą ofertę, weźmie udział w loterii z równą szansą na wygranie nagrody. Wystarczy wypełnić kwestionariusz, będący podstawą do udziału w losowaniu. Każda kolejna oferta nie wyklucza poprzedniej – zamówienie jednego produktu zapewnia udział w losowaniu.
Z poważaniem,
Pani X.X.
Biuro Obsługi Klienta
Moja odpowiedź na powyższą... odpowiedź. ;-)
---
Szanowna Pani,
Dziękuję za odpowiedź. To miło, że pofatygowała się Pani by odpisać na moją, zapewne dosyć nietypową korespondencję. Rozumiem i wiem, że loterie Reader's Digest są organizowane od lat i również wiem, że wspomniane loterie są "są nie tylko nieskazitelne pod względem prawnym, ale również sprawiedliwe i bezstronne". Ja również posiadam zdolność manipulowania kimś, a więc kierowania takimi ścieżkami, meandrami, zaroślami i krzaczkami aby ostatecznie wszedł tam, gdzie ja chcę, aby wszedł. W zgodzie z prawem. Temu człowiekowi, którego poprowadzę nie stanie się żadna krzywda, nie spadnie mu włos z głowy, niczego nie straci i w niczym nie doświadczy żadnego uszczerbku. Ale... Wejdzie tam, gdzie ja chcę, aby wszedł. W zgodzie z prawem. Jeśli zna się Pani na marketingu, to doskonale Pani o tym wie. Poza przepisami prawnymi istnieje też etyka, etyczne postępowanie.
Wspomniałem w swojej korespondencji o drukowanej, znacznie obszerniejszej wersji owej zachęty do uczestnictwa w Państwa loterii. Nie ja sam jeden, ale wielu moich przyjaciół i znajomych odniosło bardzo podobne wrażenie w tym względzie. Z otwieranej koperty wysypała się "kupa" kartek, karteczek, świstków, karteluszek, bilecików, naklejek, zdrapek, kopert, fiszek, kuponów, certyfikatów, etc. Gdy to wszystko opadło na stół, powstała mała sterta. Moje uczucia związane z lekturą tej "sterty" opisałem właśnie w mojej poprzedniej wiadomości. Celowo przerysowując i koloryzując pewne kwestie, bo tylko wtedy da się wyciągnąć istotę rzeczy, czyli sensu takiej oferty: zachęty człowieka (klienta?) do... no właśnie. Do czego?
I jeszcze pewna sytuacja.
Przez jakiś czas pracowałem w firmie, w której dział marketingu był potężnym fundamentem funkcjonowania tejże. Po wielu różnych akcjach i przedsięwzięciach, które miały za zadanie "zaktywizowanie lokalnego targetu" jeden z szefów wpadł na pomysł. Wydrukowaliśmy tysiące folderów i ulotek, w których (poza ofertą handlową) myślą przewodnią było mniej więcej tak brzmiące hasło: "U nas nie ma promocji. Sprzedajemy uczciwie". Uwierzy Pani, że taki "wariat" gdzieś istnieje? Ciężko to sobie wyobrazić, prawda!? Ciężko, bo to sytuacja wymyślona. Jeśli poprowadzę kiedyś swój własny biznes, to może zaprojektuję takie foldery dla moich klientów. Może stanę się prekursorem nowego nurtu albo odkrywcą nowej metody pozyskiwania aktywnych i wiernych kupujących. Rzeczywiście nowej metody? Wspominała Pani o loteriach organizowanych od 40. lat. Proszę sięgnąć do historii Waszej firmy. Ideały pozostają szczere na początku. Z biegiem lat zamieniają się w coś innego...
Z sympatią,
Grzesiek Strzałka
---
Szanowna Pani,
Dziękuję za odpowiedź. To miło, że pofatygowała się Pani by odpisać na moją, zapewne dosyć nietypową korespondencję. Rozumiem i wiem, że loterie Reader's Digest są organizowane od lat i również wiem, że wspomniane loterie są "są nie tylko nieskazitelne pod względem prawnym, ale również sprawiedliwe i bezstronne". Ja również posiadam zdolność manipulowania kimś, a więc kierowania takimi ścieżkami, meandrami, zaroślami i krzaczkami aby ostatecznie wszedł tam, gdzie ja chcę, aby wszedł. W zgodzie z prawem. Temu człowiekowi, którego poprowadzę nie stanie się żadna krzywda, nie spadnie mu włos z głowy, niczego nie straci i w niczym nie doświadczy żadnego uszczerbku. Ale... Wejdzie tam, gdzie ja chcę, aby wszedł. W zgodzie z prawem. Jeśli zna się Pani na marketingu, to doskonale Pani o tym wie. Poza przepisami prawnymi istnieje też etyka, etyczne postępowanie.
Wspomniałem w swojej korespondencji o drukowanej, znacznie obszerniejszej wersji owej zachęty do uczestnictwa w Państwa loterii. Nie ja sam jeden, ale wielu moich przyjaciół i znajomych odniosło bardzo podobne wrażenie w tym względzie. Z otwieranej koperty wysypała się "kupa" kartek, karteczek, świstków, karteluszek, bilecików, naklejek, zdrapek, kopert, fiszek, kuponów, certyfikatów, etc. Gdy to wszystko opadło na stół, powstała mała sterta. Moje uczucia związane z lekturą tej "sterty" opisałem właśnie w mojej poprzedniej wiadomości. Celowo przerysowując i koloryzując pewne kwestie, bo tylko wtedy da się wyciągnąć istotę rzeczy, czyli sensu takiej oferty: zachęty człowieka (klienta?) do... no właśnie. Do czego?
I jeszcze pewna sytuacja.
Przez jakiś czas pracowałem w firmie, w której dział marketingu był potężnym fundamentem funkcjonowania tejże. Po wielu różnych akcjach i przedsięwzięciach, które miały za zadanie "zaktywizowanie lokalnego targetu" jeden z szefów wpadł na pomysł. Wydrukowaliśmy tysiące folderów i ulotek, w których (poza ofertą handlową) myślą przewodnią było mniej więcej tak brzmiące hasło: "U nas nie ma promocji. Sprzedajemy uczciwie". Uwierzy Pani, że taki "wariat" gdzieś istnieje? Ciężko to sobie wyobrazić, prawda!? Ciężko, bo to sytuacja wymyślona. Jeśli poprowadzę kiedyś swój własny biznes, to może zaprojektuję takie foldery dla moich klientów. Może stanę się prekursorem nowego nurtu albo odkrywcą nowej metody pozyskiwania aktywnych i wiernych kupujących. Rzeczywiście nowej metody? Wspominała Pani o loteriach organizowanych od 40. lat. Proszę sięgnąć do historii Waszej firmy. Ideały pozostają szczere na początku. Z biegiem lat zamieniają się w coś innego...
Z sympatią,
Grzesiek Strzałka
Subskrybuj:
Posty (Atom)