czwartek, 14 kwietnia 2011

Moja odpowiedź na powyższą... odpowiedź. ;-)

---

Szanowna Pani,

Dziękuję za odpowiedź. To miło, że pofatygowała się Pani by odpisać na moją, zapewne dosyć nietypową korespondencję. Rozumiem i wiem, że loterie Reader's Digest są organizowane od lat i również wiem, że wspomniane loterie są "są nie tylko nieskazitelne pod względem prawnym, ale również sprawiedliwe i bezstronne". Ja również posiadam zdolność manipulowania kimś, a więc kierowania takimi ścieżkami, meandrami, zaroślami i krzaczkami aby ostatecznie wszedł tam, gdzie ja chcę, aby wszedł. W zgodzie z prawem. Temu człowiekowi, którego poprowadzę nie stanie się żadna krzywda, nie spadnie mu włos z głowy, niczego nie straci i w niczym nie doświadczy żadnego uszczerbku. Ale... Wejdzie tam, gdzie ja chcę, aby wszedł. W zgodzie z prawem. Jeśli zna się Pani na marketingu, to doskonale Pani o tym wie. Poza przepisami prawnymi istnieje też etyka, etyczne postępowanie.

Wspomniałem w swojej korespondencji o drukowanej, znacznie obszerniejszej wersji owej zachęty do uczestnictwa w Państwa loterii. Nie ja sam jeden, ale wielu moich przyjaciół i znajomych odniosło bardzo podobne wrażenie w tym względzie. Z otwieranej koperty wysypała się "kupa" kartek, karteczek, świstków, karteluszek, bilecików, naklejek, zdrapek, kopert, fiszek, kuponów, certyfikatów, etc. Gdy to wszystko opadło na stół, powstała mała sterta. Moje uczucia związane z lekturą tej "sterty" opisałem właśnie w mojej poprzedniej wiadomości. Celowo przerysowując i koloryzując pewne kwestie, bo tylko wtedy da się wyciągnąć istotę rzeczy, czyli sensu takiej oferty: zachęty człowieka (klienta?) do... no właśnie. Do czego?

I jeszcze pewna sytuacja.

Przez jakiś czas pracowałem w firmie, w której dział marketingu był potężnym fundamentem funkcjonowania tejże. Po wielu różnych akcjach i przedsięwzięciach, które miały za zadanie "zaktywizowanie lokalnego targetu" jeden z szefów wpadł na pomysł. Wydrukowaliśmy tysiące folderów i ulotek, w których (poza ofertą handlową) myślą przewodnią było mniej więcej tak brzmiące hasło: "U nas nie ma promocji. Sprzedajemy uczciwie". Uwierzy Pani, że taki "wariat" gdzieś istnieje? Ciężko to sobie wyobrazić, prawda!? Ciężko, bo to sytuacja wymyślona. Jeśli poprowadzę kiedyś swój własny biznes, to może zaprojektuję takie foldery dla moich klientów. Może stanę się prekursorem nowego nurtu albo odkrywcą nowej metody pozyskiwania aktywnych i wiernych kupujących. Rzeczywiście nowej metody? Wspominała Pani o loteriach organizowanych od 40. lat. Proszę sięgnąć do historii Waszej firmy. Ideały pozostają szczere na początku. Z biegiem lat zamieniają się w coś innego...

Z sympatią,
Grzesiek Strzałka

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz