środa, 11 lipca 2012
Wieża ciśnień
Od dwóch tygodni chodzę po lekarzach i po badaniach. Mam już stertę wyników do odebrania. Jeszcze EKG, kardiolog, badanie dna oka. Pochrzaniło mi się, bo na wszystko dostałem skierowanie tylko nie do okulisty. Będę musiał wybrać się do przychodni po ten papierek bo inaczej płacić! Płacić mi tu w tej chwili! Tylko trzeba bardzo wcześnie wstać i jeszcze przed pianiem kogutów przyjść do przychodni. Bo może okazać się prawdą stara, słowiańska maksyma: "Jeśli przyszedłeś do przychodni i widzisz przed sobą jednego człowieka, to znaczy że w kolejce jesteś siódmy albo dziewiąty"! Moja Pani Doktor przepisała mi leki. Wczoraj byłem w aptece. Zapłaciłem jak za samochód. Będę musiał sobie obniżać ciśnienie. Czasami tylko trochę dopompuję :(
poniedziałek, 2 lipca 2012
wtorek, 19 czerwca 2012
Duża Ryba
Odgrzebywanie prezentów może dać zaskakujące efekty. Upominają się one o siebie dyskretnie, wytrwale, subtelnie. Może dlatego, że się upominają nazywa się je... upominkami? "Dużą Rybę" dostaliśmy od naszych Przyjaciół chyba 2 lata temu. W dedykacji nie ma jednej osoby, a więc jakoś tak to było, że tej osoby jeszcze wtedy nie było. Przeleżała ta książka na mojej półce aż do zeszłego tygodnia. Zazwyczaj do czytania w tramwaju wybieram jakiś mały format. Trafiło tym razem na "Dużą Rybę"!
Czekała mnie więc wyprawa w świat dziwnych relacji między synem i ojcem. Relacji zbudowanych przez różne wydarzenia, sytuacje, ludzi i miejsca, o których zechciał opowiedzieć umierający tata. Rzecz w tym, że nie wiadomo co w tych opowieściach jest prawdziwe a co wymyślone? Jacy ludzie są realni a którzy wyszli z ojcowskiej fantazji? Najbardziej namacalne wydaje się jednak umieranie. Śmierć jest tutaj smutna nie ze względu na to, że odchodzi ktoś bliski ale raczej poprzez to, że ten bliski jest nie poznany do końca, właściwie daleki. William widzi umierającego ojca a w łożu śmierci upatruje szansę na odkrycie i ostateczne poznanie jego życia. Zaczyna odkrywać świat, którego wcześniej mógł się jedynie domyślać. Rzecz w tym, że nie ma pewności czy ten świat to prawdziwa czy też wymyślona przez ojca rzeczywistość nigdy nie spełnionych pragnień.
Książka zdecydowanie do polecenia choć śmieszy trochę to, że na jej okładce, pod nazwiskiem autora jakiś mądraliński marketingowiec dopisał: "Głęboko przejmujący film". Niestety, w dobie niewolniczej fascynacji ruchomymi obrazkami i wszechobecnego wstrętu do czytania, taka zachęta do lektury pojawia się na okładkach coraz częściej. Od bidy można na to machnąć ręką bo film rzeczywiście taki jest!
Tytuł: Duża Ryba
Autor: Daniel Wallace
Wydawca: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2004
Czekała mnie więc wyprawa w świat dziwnych relacji między synem i ojcem. Relacji zbudowanych przez różne wydarzenia, sytuacje, ludzi i miejsca, o których zechciał opowiedzieć umierający tata. Rzecz w tym, że nie wiadomo co w tych opowieściach jest prawdziwe a co wymyślone? Jacy ludzie są realni a którzy wyszli z ojcowskiej fantazji? Najbardziej namacalne wydaje się jednak umieranie. Śmierć jest tutaj smutna nie ze względu na to, że odchodzi ktoś bliski ale raczej poprzez to, że ten bliski jest nie poznany do końca, właściwie daleki. William widzi umierającego ojca a w łożu śmierci upatruje szansę na odkrycie i ostateczne poznanie jego życia. Zaczyna odkrywać świat, którego wcześniej mógł się jedynie domyślać. Rzecz w tym, że nie ma pewności czy ten świat to prawdziwa czy też wymyślona przez ojca rzeczywistość nigdy nie spełnionych pragnień.
Książka zdecydowanie do polecenia choć śmieszy trochę to, że na jej okładce, pod nazwiskiem autora jakiś mądraliński marketingowiec dopisał: "Głęboko przejmujący film". Niestety, w dobie niewolniczej fascynacji ruchomymi obrazkami i wszechobecnego wstrętu do czytania, taka zachęta do lektury pojawia się na okładkach coraz częściej. Od bidy można na to machnąć ręką bo film rzeczywiście taki jest!
Tytuł: Duża Ryba
Autor: Daniel Wallace
Wydawca: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2004
środa, 30 maja 2012
Frutti a tutti ;-)
Torino è un comune italiano di 906.057 abitanti, capoluogo dell'omonima provincia e della regione Piemonte. È il quarto comune italiano per popolazione dopo Roma, Milano e Napoli e costituisce il terzo polo economico del paese. L'agglomerato urbano che comprende i comuni vicino alla città torinese, si estende su una superficie di circa 1.100 km², creando così un'area urbana che secondo le stime dell'Eurostat conta 1.700.000 abitanti ed un'area metropolitana che l'OCSE stima attorno ai 2.200.000 abitanti. Bérgamo es una ciudad de Italia, capital de la provincia del mismo nombre, en la región de Lombardía, unos 40 km al noreste de Milán. Las estribaciones de los Alpes comienzan al norte de la ciudad.
piątek, 25 maja 2012
Całun Turyński
Jedno z niezwykłych miejsc, które udało mi się odwiedzić w Turynie. Przy placu św. Jana Chrzciciela znajduje się Katedra, w której od wielu lat przechowywane jest płótno z odbiciem zmasakrowanej ludzkiej postaci, powszechnie znane pod nazwą Całunu Turyńskiego. W katedrze jest kaplica Całunu. Płótno złożone zostało za szklaną ścianą, w dużej, podłużnej skrzyni. Klęczałem przed Całunem. Dawno nie modliłem się na kolanach. Przy klęcznikach pozostawiono modlitwę w kilku językach. Jest tam też rozmyślanie po polsku. Nie pamiętam o czym myślałem. Wiem tylko, że smutno mi było wychodzić. Spojrzenie rozmywa się, gdy oczy wilgotnieją. Zabrałem ze sobą tylko małą, złożoną na cztery części kartkę...
czwartek, 24 maja 2012
Latawiec
Pierwszy raz leciałem samolotem. Leci się mniej więcej podobnie jak rakietą, z tą różnicą, że w rakiecie nie ma pięknych stewardess no i na odprawę trzeba wcześniej przylecieć. Natomiast gdybym miał porównywać, to o wiele gorzej lata się w wahadłowcach bo tam okna podczas lotu muszą być cały czas zamknięte! Wiadomo: kosmos! Najwygodniej lata się promami kosmicznymi, z tym że w przypadku promów nie wolno wychylać się za burtę podczas startu i lądowania. Potem już można przemieszczać się po całym statku. Bilet na prom kosztuje 1 euro, na samolot 4 złote. Czyli bardziej opłaca się tam, gdzie jest euro, bo 4 złote jak to się wymieni na euro a więc 4 przez pół, to jest dwa, tzn. jeden a 4 to po wymianie jest jakieś 3,989901 złotych czyli razy cztery i wychodzi już w tej drugiej walucie czyli w euro ale po kursie w NBP. A więc jak widać to się bardziej opłaca! Bo jak się u nich ma tyle samo pieniędzy to jak wymienisz u nas to wtedy ma się tych pieniędzy więcej, czyli opłaca się!
niedziela, 20 maja 2012
Bazylia na moim osiedlu
Lubię to miejsce. Lubię ten dom, gdzie zamieszkaliśmy z lękiem o jutro. Burze tu są jakieś inne niż te, które były tam. W ramionach burza nie taka straszna. Przypomniałem sobie dzisiaj, że nigdy jeszcze nie dziękowałem Ci za to, że mamy dom. Prawdziwy i szczęśliwy. Tyle Ci zawdzięczam, że można by obdarować takich dwóch jak ja i takie trzy jak Ty. Urodziliśmy się w tym domu na nowo. Zawsze nudzę o tym Panu Bogu. Lubię tu wracać gdy pachniesz po kąpieli. Lubię tu przebywać gdy czytasz swoje książki. Lubię tu zasypiać gdy słyszę Twój oddech. Już nigdy nie będziemy kochać! Bo my dawno wiemy, czym kochanie jest! :-)
Subskrybuj:
Posty (Atom)