wtorek, 8 marca 2011

Czekając na piątek

Od dłuższego czasu moja egzystencja określona bywa niekiedy czekaniem na... piątki. Prawie za każdym razem są one z Wojciechem Mannem. Trójkę "odkryłem" jakieś 24 lata temu. W kuchni, na lodówce stało radio. Coś kręciłem, grzebałem przy nim śrubokrętem, potem kawałkiem drutu. Przypadkiem drut "wskoczył" w jedną z dziurek od wejścia do anteny i... pojawiły się nowe fale! Tak odkryłem UKF! Od tego czasu program trzeci stał się moim programem. Aż wstyd się przyznać do tego, że był taki czas, gdy ludzi dzieliłem na słuchaczy "trójki" i tych co słuchają innych rozgłośni.

Zastanawiałem się na czym polega fenomen tej rozgłośni a właściwie zjawisko "wiernego słuchacza", które istnieje chyba tyle samo co i sama "trójka". Co takiego magnetycznego jest np. w piątkowych audycjach pana Wojtka? Dlaczego każdy piątkowy ranek ma stokroć lepszą - niż pozostałe dni tygodnia - dodatkową motywację do wczesnego wyskakiwania z łóżka, robienia porannej toalety, parzenia kawy i "lepszego, innego patrzenia na świat"?

Pogmerałem trochę w internecie i znalazłem!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz