środa, 16 marca 2011

Modżiburki dwa

Cieszę się, że nie jestem krytykiem literackim a pisanie recenzji nie zobowiązuje mnie do układania formalnych i poprawnych osądów. Jestem czytelnikiem a to daje cudny przywilej przyznawania się do zachwytów, wzruszeń, do nazywania uczuć po imieniu, opowiadania o chwilach, w których pojawiają się rumieńce na twarzy albo gdy serce zaczyna bić mocniej.

Czy można się zatracić w czytaniu? Widocznie można. Gdy otwierają się drzwi do świata Modżiburków, wtedy czas i przestrzeń nabierają innych kształtów. Niezręcznie bardzo jest wchodzić w ten obszar dwóch kochających się Stworzeń, być świadkiem ich namiętnej miłości i intymnych chwil. Ale jeśli już się wejdzie, to ogromnie trudno zrezygnować z tego przypatrywania się. Bo tam wszystko zatrzymuje. Życie zwyczajne Modżiburków, ich uśmiechy, troski, nawet zapach gołąbków z kaszą.

Boję się, że ten "modżiburkowy świat" może być dla wielu ludzi niezrozumiały. Nierealny. To tak jak naleśniki ze szpinakiem, przypiekane z żółtym serem. Nie każdy jest miłośnikiem takiego pożywienia. Owszem, z serem na słodko, z dżemem, najwyżej z czekoladą. Klasycznie, zwyczajnie. Ale żeby ze szpinakiem? Na dodatek z czosnkiem? Może te moje obawy są niepotrzebne? Pana czytelnicy z pewnością lubią te zapachy.

Panie Mirosławie! "Modżiburki dwa" przeczytałem z ogromnym zaciekawieniem. Trudno teraz uciec od uczuć, od obfitości różnorakich emocji i od wrażenia, że się czytało o swoich własnych tęsknotach; o pragnieniach, które w sercu i umyśle usadowione są od lat. Jeśli Modżiburkom się udało, to może innym ptakom także? Dziękuję za tą powieść! Dodatkowe egzemplarze trafią niebawem w ręce moich Przyjaciół! Teraz za czytanie zabiera się moja żona. :-)

Modżiburki dwa
Autor: Mirosław Sośnicki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz