poniedziałek, 29 października 2012

Eine mal ist keine mal

Po Targach we Frankfurcie było trochę odpoczynku. Nie dopisała nam pogoda, ale zasmakowaliśmy w klimacie oraz w smakach Bawarii i Tyrolu. To było dla mnie zupełnie nowe doświadczenie. Na długo pozostaną w mojej pamięci złotoczerwone podnóża Alp, przechodzące leniwie przez jezdnię krowy i zapach bawarskich serów. Na pożegnanie zrobiliśmy sobie mało bawarski ale za to miły wieczór. Do tej pory piwo lano nam w kufle a tym razem whisky zaznaczyła swój aromat aż po długie godziny nocne. Miły to czas i dobre wspomnienia zostaną na lata.

środa, 10 października 2012

Willkommen auf der Frankfurter Buchmesse!

Od 10 do 14 października we Frankfurcie odbywały się największe na świecie Targi Książki. Dla mnie to zupełnie nowe i pierwsze doświadczenie związane z tak dużą imprezą wydawniczą, książkową. Przed wyjazdem wiele słyszałem o frankfurckich Buchmesse ale dopiero pobyt tam ustawił moje wyobrażenia na realnym poziomie :-) prawie 7000 wystawców z całego świata. Wszystkie kontynenty. Ponad 280 tysięcy  odwiedzających. Na tegorocznych targach we Frankfurcie przygotowano specjalne prezentacje wspierające wydawców we wprowadzaniu technologii cyfrowych. Wydaje się, że jednak bez cyfrowego wymiaru wydawnictwa już się nie obejdą. Obywatelu! Zamień lapa na taba! ;-)

Ogromna, robiąca wrażenie, bardzo dobrze zorganizowana (już od średniowiecza) impreza!

piątek, 5 października 2012

Opuszczony

Już łzy mnie opuściły
i tylko czasem
trzęsą się śmiesznie plecy
w dłoniach zamykam twarz

To są chwile słabości
gdy nagle sobie przypomnę
różowe półksiężyce
wschodzące z nad Twoich palców

Lub jakieś zdanie z listu
"czekam Ciebie po śmierci"
lubi cień mój na peronie
kiedy pociąg odjeżdża

Potem przychodzi tępy spokój
ucichły smutek greckiej wazy
i doskonałość samotności

Opuszczony nawet przez łzy
opuszczony przez gest wymowy
pięknie załamanych rąk

Zbigniew Herbert

poniedziałek, 17 września 2012

Doładowanie karty

W sobotę wybraliśmy się na krótki spacer a jednocześnie chcieliśmy doładować kartę (bilet miejski) . Mówię więc do córki:
- Myszko, ubierz się bo idziemy z mamą na spacer i przy okazji doładujemy sobie kartę.
- Tato! A co to znaczy doładować kartę?
- Myszko, ubieraj się!
- Ale co to znaczy doładować kartę?
- Guzdrzesz się dzisiaj bardzo! Jeśli chcesz iść z nami na spacer to się pospiesz.
- Ale co to znaczy doładować kartę!???
- Żeby doładować kartę trzeba ją wyciągnąć z portfela i zrobić tak: "A masz! A masz! Ty karto niedobra! Bum! Bach! A ty karto! A masz!! Buch! Pum!" ;-)
Zapadło milczenie a po chwili córka pyta:
- Tato, dla dlaczego mama nie może tego zrobić w domu?

sobota, 15 września 2012

Ogórki kiszone

To moje pierwsze, własnoręcznie uduszone ogórki kiszone. Ogórasy! Mniam! Już wiem co źle zrobiłem. Next time: mniej soli! Co najmniej połowa beczki mniej! Poza tym w porządku. Zgrabne, pachnące, lekko twarde, CHRRRUPIĄCE! Pyszota. Dumny z siebie jestem, choć to zaledwie jeden słoik :-) W internecie napisali, żeby gorącą wodą nie zalewać pod żadnym pozorem, bo nie zakiszą się dobrze. Pisali tez inni, aby absolutnie unikać letniej wody do zalewania, bo nic z tego nie wyjdzie. A ja sobie myślę, że wiele od ogórków zależy. Jak ktoś naprawdę chce się ukisić, to zrobi to bez problemów!

niedziela, 9 września 2012

Nowy Sącz we wrześniu

Byłem przez weekend w Nowym Sączu. Mama znów zasypała mnie dobrym jedzeniem. Kotlety mielone, pyszne ogórki, marynowana papryka i cukinia. Lubię Nowy Sącz jesienią. Pachnie jabłecznikiem z dużą ilością cynamonu. W sobotę poszedłem do Damiana. Pierwszy raz gadaliśmy o zdrowiu, nadciśnieniu, sercu, krążeniu, siwych włosach. Za czterdzieści lat umówiliśmy się na wspólne przeglądanie katalogów z trumnami. W drodze powrotnej słuchałem Piotra Roguckiego. W Czchowie wypadek. Motocyklista i ktoś na rowerze. Na poboczu leżało jedno małe ciało przykryte czarnym workiem. Tylko różowe trampki wystają :( Odmówiłem "Wieczny odpoczynek". Próbowałem zasnąć. Jutro czeka mnie w pracy ważne spotkanie. Stresuję się, myślę dużo, w głowie układam co i jak powiedzieć.

niedziela, 2 września 2012

Dziurawy wujek

Małą część swoich wakacji spędziłem we Wrocławiu. Gdy nie grałem w szachy, to grałem z Jaśkiem w nogę. W pewnym momencie powiedział mi:
- Wujek, Ty jesteś dziurawy!
- Jak to jestem dziurawy!?
- No bo strzelam Ci gole przez Twoje nogi!

Potem kopaliśmy. Mecz był na wysokim szczeblu, bo trzeba było strzelić 2 razy po 10 bramek. Byłem zmęczony, pot lał mi się jak Dunajec w Nowym Sączu, ale grałem. Śmialiśmy się, bo kopałem tak, że przy okazji spadał mi but. Widzę jak ten szkrab trzyma się za... więc mówię mu:
- Jaś! Idź do łazienki, bo chyba chce Ci się sikać!?
- Wujek! Ja już się zesikałem!

W nocy jechaliśmy przez Most Rędziński. Został odbity z rąk Krzyżaków w 1409 roku. Dlatego jest tak popularny i lubiany we Wrocławiu! Zawieszony na jednym pylonie, wysokim na 122 metry. Jedzie się w nocy jak przez Gwiezdne Wojny. Most jest fajnie oświetlony, stadion zmienia kolory a wszystko ma cytrynowy smak! :-)