czwartek, 23 grudnia 2010

Enfant terrible czyli jeszcze nieświątecznie

Przyglądałem się temu, czym media przez ostatnie tygodnie podniecały się obficie. Taki ten świat, że nie wystarczy jeden orgazm. Trzeba szczytować wielokrotnie, nawet udawać, jęczeć, stękać byleby jednak na oczach wszystkich. Wikileaks. Kolejne zjawisko budzące stadne odruchy medialnych, politycznych, społecznych i wszelkiej maści innych komentatorów. Śmieszy mnie to. Nabijam się z takich zjawisk. Być może dlatego, że lubię niezależność w myśleniu. A jeśli chcę iść do cyrku, to wyłączam telewizor i... idę do cyrku. Wtedy myślenie nie jest potrzebne.

Dlaczego i z czego ten śmiech? A choćby dlatego: "W (...) ujawnionych depeszach (Wikileaks) Łukaszenka jest opisywany jako człowiek 'dziwaczny' i 'zaburzony'." Wow! Oto świat się dowiedział. Prezydent Białorusi został zdemaskowany. Teraz już jest pewne: to naprawdę dziwaczny i zaburzony człowiek.

Myślę, że dyktator z Białorusi jest nie mniej "zaburzony" niż Julian Assange, twórca portalu Wikileaks. Co jeszcze łączy obu panów? Ano fakt, że obydwaj walczą o "prawdę". Ten drugi jest samotnym rycerzem. Samotnym, choć mającym dosyć sporą grupę zwolenników. Są tacy ludzie, którzy mówią zawsze to, co pomyślą. Problem jednak w tym, że mówią zanim pomyślą. Enfant terrible to właśnie ktoś nie uznający żadnych zasad, nie szanujący uczuć innych, prawdomówny w sposób żenujący. Wieka polityka i szare życie okazują się być w tym względzie bardzo blisko siebie. Mimo wszystko świat jest jednak piękny! Idą święta. Są ludzie mówiący ludzkim głosem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz