poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Jestem zmęczony. Potrzebuję wytchnienia. Gdy patrzę na moją śpiącą córkę dochodzę do przekonania, że ten prawdziwy spokój dawno minął bezpowrotnie. Beztroska dziecka, które zdane i oddane jest swoim rodzicom. Złamana kredka, zgubiony pluszak, brak łakoci, na które ma się ochotę, kara za niegrzeczne zachowanie. To świat małych-dużych problemów. Chciałbym teraz mieć takie problemy. Patrzę na nią, obserwuję gdy się bawi i gdy ogląda bajkę. Kiedyś chciałem uchronić ją przed światem. Teraz wiem, że świat jest mimo wszystko dobry, piękny. Taki, jakim stworzył go Pan Bóg. Tylko w sercach i umysłach ludzi jakoś tak dziwnie czasami się robi. Nie można zrozumieć. Choć chciałoby się bardzo. Obudziłem się o 2. w nocy. Wyszedłem na balkon. Kiedyś pewnie zapaliłbym papierosa. Teraz wciągam głęboko chłodne powietrze. Sierpniowa noc. W kilku oknach widać dyskretne światło nocnych lampek. Miasto śpi.

Przed wyjazdem nad morze ułożę jeszcze kilka rzeczy na blogu. Ciągle wydaje mi się, że coś powinno być inaczej. Wymyśliłem między innymi dział "Political fiction" ale co jakiś czas zastanawiam się czy wogóle o tym pisać. Po co sobie i innym głowę zawracać? Jak poruszać się w gąszczu, w którym czasami nawet najbardziej doświadczeni tracą orientację?

Kiedyś zaskoczył mnie mój znajomy:
- Cześć! Jak się miewasz? Co słychać?
- Dziękuję. Do przodu! - odpowiedziałem.
- "Do przodu" niekoniecznie oznacza "we właściwym kierunku"... - powiedział wolno i z uśmiechem.

Może właśnie dlatego powinienem pisać?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz