wtorek, 3 sierpnia 2010

Filmowo


Nie lubię filmów przy których zasypiam. Nie wiem jednak co napisać o filmie, po którym nie potrafię zasnąć. Zapytała mnie: "Podobał Ci się? Fajny?" A ja o "Władcy pierścieni" mogę powiedzieć, że fajny. O "Gwiezdnych wojnach", o "Krzyżakach" zrekonstruowanych cyfrowo.

Nie spodobała mi się w tym filmie wizja nieba. Zastanowiła mnie muzyka. Zajęła nas akcja. Powolne budowanie napięcia, mimo iż właściwie już na początku wiele można się dowiedzieć. Trudny obraz. Szczególnie dla tych, którzy mają swoje dzieci. Nie da się go obejrzeć z chipsami na kolanach i kuflem piwa w ręku. Co zatem napisać o filmie, który dotyka dogłębnie, niepokoi, pokazuje koszmarne oblicze zdeformowanego ludzkiego umysłu. Czekam na "happy end".

Czekam na ten najważniejszy argument, który pozwoli wrzucić dzieło do szuflady z napisem: "normalne". Co jednak zrobić gdy nie ma szczęśliwego zakończenia a przynajmniej nie jest takie, na jakie się czeka. Może zainicjować rewolucję w kinematografii? Może scenarzysta przed zakończeniem swojej pracy powinien przeprowadzić wśród widzów ankietę? Kara śmierci dla takiego zwyrodnialca! Odwieczny problem: dobre zakończenie. Zły bohater umiera. Happy end?


Tytuł: The Lovely Bones (Nostalgia anioła)
Reżyseria: Peter Jackson
Gatunek: dramat
Produkcja: USA, Wielka Brytania, Nowa Zelandia, 2009 r.
Obsada: Saoirse Ronan, Mark Wahlberg, Susan Sarandon, Stanley Tucci, Rachel Weisz
Czas trwania: 135 min

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz